Cześć Travelersi!
Do Ayutthaya wybraliśmy się po 3 dniach w Bangkoku. Opuściliśmy naszą noclegownię przy Khao San Road, zjedliśmy śniadanie, wzięliśmy taksówkę i ruszyliśmy na główny dworzec kolejowy w Bangkoku – Hua Lamphong. Tam znaleźliśmy przechowalnię bagażu, która działała na niejasnych zasadach tj. ceny wywieszone na ścianie były dla picu, faktyczny cennik był zgoła inny, droższy oczywiście.
Jeśli macie możliwość, zostawcie swoje bagaże gdzie indziej. Dokładnych wartości nie pamiętam, ale była to kwota rzędu kilkunastu złotych za walizkę kabinówkę.
Transport
Tutaj znajdziesz rozkład jazdy pociągów. Kupiliśmy bilet w kasie w cenie 15THB=1,5pln w jedną stronę. Nie za bardzo jest możliwość kupna biletów z wyprzedzeniem w kasie, próbowaliśmy tak zrobić na 3 dni przed planowanym odjazdem i Pani w kasie powiedziała, że nie może nam teraz sprzedać biletów, żeby przyjść bezpośrednio przed odjazdem pociągu którym chcemy się zabrać.
Chwila oczekiwania na dworcu na przyjazd pociągu, opóźnienie około 20min, podobnie jak w polskim PKP, tylko bilety tańsze. Niemalże dwugodzinna podróż minęła dosyć szybko na rozmowie z innymi spotkanymi Polakami. W międzyczasie Pani z handlu pociągowego oferowała napoje i przekąski- taki obwoźny WARS.
Po dotarciu na dworzec kolejowy w Ayutthaya, szybkie rozeznanie na mapie, gdzie jesteśmy, co i jak. Po przejściu na drugą stronę ulicy należało udać się w głąb uliczki, aby łodzią przepłynąć przez rzekę. Chwila czekania aż zbierze się więcej ludzi i ruszamy na drugą stronę lądu.
Pokręciliśmy się chwilę w poszukiwaniu wypożyczalni rowerów, bo właśnie tą formę zwiedzania chcieliśmy wypróbować. Co chwilę padały oferty od kierowców tuk-tuków na całodniowe przewożenie nas po atrakcjach.
Świątynie są w nieznacznych odległościach od siebie, więc czemu by nie przemieszczać się rowerem? Padło na wypożyczalnię przy samym zejściu do łódki – różniła się od reszty tym, że była godzinę dłużej otwarta – do 20. Jak się później okazało było to kluczowe.
Wypożyczenie roweru około 50THB=5zł za cały dzień. Do rowerów przyczepili nam mapkę z zaznaczonymi miejscami, które warto odwiedzić – świetne rozwiązanie.
Zwarci i gotowi na nowe przygody ruszyliśmy do pierwszej świątyni – Wat Maha That.
Wspomnę tylko, że za wstęp do każdej świątyni płaciliśmy 50THB=5zł. Trzeba też zachować odpowiedni ‘dresscode’ tzn. faceci – spodenki w słoniki, kobiety – sukienki za kolano i zakryte ramiona – może być sukienka w słoniki.
Wat Maha That
Najsłynniejsza, ze względu na głowę kamiennego Buddy ukrytą w korzeniach drzewa. Świątynia wzniesiona w XIVw przez Króla Boromma Rachathirata I. Ogromny prang został wybudowany by uczcić święte relikwie Buddy. Prang w XVIIw. zawalił się, lecz został odbudowany. W 1767r. Birmańczycy najechali Ayutthayę i podpalili całą świątynię. W 1911 roku prang ponownie upadł, lecz tym razem nie został już odbudowany.
Wat Ratchaburana
Świątynia wzniesiona w 1424r. przez króla Borommarachathirat II na pamiątkę jego dwóch starszych braci, którzy walczyli o tron po swoim ojcu. W latach funkcjonowania świątyni można było do niej dotrzeć łodzią. Zniszczona i splądrowania podczas inwazji birmańskiej w 1767r.
Wat Phra Si Sanphet
Świątynia wzniesiona w połowie XVw, najważniejsza w Królestwie Ayutthaya, będąca kompleksem Pałacu Królewskiego. Świątynia używana jedynie przez królów, nie było w niej zamieszkujących mnichów. Cechuje się trzema ogromnymi stupami.
Przy okazji warto zajrzeć do Wihan Phra Mongkhon Bophit. Wihan, czyli miejsce zgromadzeń. Znajduje się tu 17-metrowa figura Buddy wykonana z pozłacanego brązu.
Wat Chaiwattharanaram
Po dłuższej przejażdżce rowerkiem, na sam koniec została nam do zobaczenia przepiękna świątynia wzniesiona w 1630r. przez króla Prasat Thong. Wybudował tę świątynię w celu zdobycia zasług buddyjskich i na pamiątkę dla swojej matki. Jej prochy znajdują się w dwóch kwadratowych stupach po bokach centralnego punktu świątyni , po wschodniej stronie.
Lung Lek Boat Noodle
Szybki obiad w typowo tajskim lokalu, pełnym Tajów, więc stricte lokalna miejscówka. Po drodze, między świątyniami, raczyliśmy się napojami chłodzącymi, szejkami owocowymi aby się orzeźwić podczas ponad 30 stopniowych upałów.
W trakcie pobytu w tych wszystkich świątyniach spotkaliśmy co najmniej kilka grup ludzi na warsztatach fotograficznych. Jeśli na tych obiektach uczą się robić zdjęcia, to samo przez się mówi, że warto zobaczyć te miejsca.
To był koniec zwiedzania. Stamtąd, pojechaliśmy oddać rowery. Wracając, koleżance popsuł się rower. Całe szczęście, dosłownie chwilkę później zatrzymało się dwóch Tajów aby nam pomóc. Porozumieliśmy się w języku angielsko-tajsko-migowym i pomogli nam z rowerem.
Ich bezcenna pomoc zajęła pół godziny, Tajowie nie oczekiwali żadnej zapłaty w zamian. Wywarli na nas bardzo pozytywne wrażenie.
Tuż po godz. 19 oddaliśmy rowery, gdzie większość wypożyczalni była już zamknięta. Biegiem na łódkę, po bilety i do pociągu. Udało się wrócić planowo. W Bangkoku zameldowaliśmy się po godz. 21, odebraliśmy walizki i pojechaliśmy do hostelu Rabbitat przespać się, bo już następnego dnia lecieliśmy do Chiang Mai.
Czy polecamy odwiedzenie Ayutthayi?
Oczywiście, że tak. Jest to ogromny dobytek kulturowy Tajlandii, a nawet można się pokusić o stwierdzenie, że dobytek całej ludzkości. Jeśli będziecie w Bangkoku to warto poświęcić jeden dzień na dawną stolicę. My byliśmy zachwyceni!
e&f 👫
#dokadkolwiek 💚🌎