Cześć, z okazji wpisów narciarskich słyszymy się w tym sezonie po raz ostatni. Dzisiaj omówimy już ostatni, siódmy kraj, w którym dane mi było wyskoczyć na narty. A ośrodki tu mają nie byle jakie. Mówimy tu o kraju z bogatą historią narciarska, słynnego z przepięknych górskich widoków, prawdziwej „Mekkce” narciarzy – Szwajcarii.
Ten pierwszy raz
W Szwajcarii odwiedziłem póki co tylko jeden ośrodek – Jungfrau. Co można o nim powiedzieć? To tutaj otwarto pierwszy wyciąg narciarski, to tutaj jest najdłuższa trasa zawodów w narciarstwie zjazdowym, aż 4500m, to tutaj zawody rozgrywane są od 1930 roku, to tutaj jest najwyżej położona stacja kolejowa (3454 m.n.p.m.). Zaciekawiłem? Dopiero się rozkręcam.
Spokojnie, na powyższej mapie są jedynie ukazane wyciągi, gdyby na tym obrazku były zawarte trasy to byłby on nieczytelny, bo ścieżek w ośrodku jest aż 214km. Po kliknięciu w źródło możecie wybrać 1 z 3 pod ośrodków i tam zobaczyć wszystkie nartostrady.
Opcji na narty, do wyboru do koloru
Resort narciarski dzieli się, tak jak wspomniałem, na 3 ośrodki.
Grindelwald-Wengen, Grindelwald-First i Murren-Schilthorn. W każdym z nich oprócz świetnie przygotowanych tras narciarskich otoczonych przepięknymi krajobrazami są dodatkowe atrakcje umilające pobyt. Łyżką dziegciu w tej beczce miodu jest oznakowanie nartostrad. Z tego co słyszałem, nie jest to bolączka tego ośrodka lecz całej Szwajcarii. Znaki informacyjne nie są intuicyjne, bądź ich po prostu nie ma. Bez papierowej mapy lub smartfona ani rusz.
Narty w Grindelwald-Wengen
Jest to najbardziej narciarski ośrodek z tej trójki. To tutaj znajdują się 103km tras narciarskich i aż 22 wyciągi. Trasa zjazdowa Pucharu Świata „Lauberhorn” mieści się właśnie tutaj. Jeśli jesteś doświadczonym narciarzem zdecydowanie warto spróbować na niej swoich sił. Również w tym ośrodku znajduje się najwyżej położona stacja kolejowa w Europie. Niestety, ta atrakcja jako jedna z nielicznych jest dodatkowo płatna, nawet pomimo posiadania skipassu na 6 dni. Wjazd na 3454 m.n.p.m. między innymi tunelem wydrążonym w skale, następnie przejście lodowcem oraz niesamowity widok na masyw górski Eiger, Mönch i Jungfrau kosztuje niemało – dla posiadaczy skipassu dodatkowe 60CHF, dla turystów, w zależności od miejsca wsiadania do pociągu, około 100CHF. Podczas pobytu, nie skorzystałem z tej możliwości, jednak niech każdy zdecyduje samemu. Ciekawostką jest, że ośrodek możemy okrążyć pociągiem. Ze stacji kolejowej Wengen ruszamy do pobliskich wyciągów i tam zaczynamy narciarską zabawę.
Grindelwald- First
To ośrodek z największą ilością atrakcji, choć kilometrów tras narciarskich też jest tutaj niemało – aż 56 połączonych 7 wyciągami, dodatkowo mamy możliwość wyszalenia/wyskakania się tutaj w snowparku. Z miejscowości Grindelwald (1034 m.n.p.m.) wyciągi dowiozą nas aż na wysokość 2500 m.n.p.m., niemalże 1500m przewyższenia. Na górze rozpościerają się ogromne połacie białego puchu, tymczasem niżej mamy przepiękne, malownicze, niczym z bajek typowe szwajcarskie miasteczko Grindelwald. Jednakże, nie samym narciarstwem człowiek żyje.
Jedną z atrakcji w omawianym ośrodku, konkretnie na stacji „First” 2168 m.n.p.m. jest „Cliff Walk” – spacer na specjalnie przygotowanej platformie z efektem adrenaliny tzn. wbitej do skały, z widokiem na przestrzeń pod stopami J. Na końcu jest platforma widokowa na okoliczne szczyty oraz doliny. Można podziwiać przepiękną panoramę oraz wodospad, w zimę widziany jedynie przez „specjalne” okulary.
Kolejnym umilaczem czasu w ośrodku Grindelwald-First jest „First Flyer”. Jest to zjazd na siedzisku na specjalnej uprzęży, podziwiając okoliczne widoki. Podczas zjazdu osiągamy prędkość do 84 km/h, a w pewnych miejscach unosimy się do 50 metrów nad śniegiem. Wejście na atrakcję znajduje się w okolicy stacji „First” 2168 m.n.p.m., tutaj zostawiamy narty, zjeżdżamy na uprzęży do stacji „Schreckfeld” 1955 m.n.p.m., gdzie wsiadamy w gondolkę z powrotem na „First”, odbieramy narty i szusujemy dalej.
Ostatnim sposobem na uatrakcyjnienie dnia w tym ośrodku jest „First Glider”. Nazwijmy go roboczo „Ptak Szybowiec”. Wejście, jak i wyjście z tej atrakcji znajduje się nieopodal stacji „Schreckfeld”. Dostajemy kombinezon z uchwytem na plecach, montujemy się do stelażu wyciągu w taki sposób, że leżymy poziomo niczym ptak. Wyciąg wciąga nas na górę, następuje zwolnienie blokady i szybujemy niczym ptak na długości 800m, gdzie osiągamy prędkość do 83km/h.
Murren-Schilthorn
Trzecim, i zarazem ostatnim podośrodkiem. Do dyspozycji mamy tutaj 56km tras oraz 13 wyciągów. Niewątpliwym atutem ośrodka jest stacja Schilthorn, która w 1969 roku została wykorzystana w filmie o przygodach brytyjskiego agenta 007 pt. „W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości”. Na pewno tego nie przeoczycie, cała stacja udekorowana jest w motywy Jamesa Bonda, na ekranach telewizorów lecą fragmenty filmu, stoją sylwetki głównego bohatera, w łazience przygrywa motyw muzyczny.
Dodatkowo w tutejszej restauracji możemy uraczyć się kawką lub herbatką. Po wypiciu ciepłego napoju możemy udać się schodami na górę, na punkt widokowy. Tam możemy sobie cyknąć fotkę z Georgem Lazenbym. Z kim? Z australijskim aktorem, który odtwarzał rolę Jamesa Bonda w „W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości”. Na tabliczkach są też opisane ciekawostki związane z produkcją filmową w tym miejscu. Możemy też sobie zrobić zdjęcie na przepiękna panoramę Alp Berneńskich. Powiewająca flaga Szwajcarii, znak informujący, że znajdujemy się na wysokości 2970 m.n.p.m. sprawią, że nie zapomnimy tego momentu na długo.
Jeszcze jednym smaczkiem jest możliwość zobaczenia z tego tarasu najwyższego szczytu Europy – Mont Blanc. Niestety, aby to było możliwe musza być wzorowe warunki atmosferyczne. Mi się nie udało, pomimo dobrej pogody. Aby zjechać ze szczytu Schilthorn na nartach musimy pokonać czarną trasę, dla zaawansowanych. Niestety, nie ma łatwiejszej alternatywy. Zawsze możemy skorzystać z gondolki, którą przyjechaliśmy.
W drodze na Schilthorn jest stacja „Birg”, w której okolicy znajduje się kolejna atrakcja. Kolejny spacer, tym razem z jeszcze większymi emocjami – Thrill Walk. Jest to ścieżka zawieszona w skale z licznymi urozmaiceniami, na których możemy spróbować swoich sił lub je ominąć. Przykładowo plecionka z linki stalowej na kształt rury, w której się czołgamy na drugi koniec, gdy pod nami znajduje się niemała przepaść.
Nocleg
Wycieczka była zorganizowana przez rodzinkę lubującą się w narciarstwie. Noclegi miałem zapewnione w Hotelu Staubbach w Lauterbrunnen. Miejscowość ta znana jest między innymi z fascynującego położenia między dwoma masywami skalnymi oraz z najwyższego wodospadu w Europie, gdzie woda spada ze skały na wysokość 297m. Lauterbrunnen jest również świetnym miejscem na nocleg jeśli chodzi o dojazd na narty.
Karnet na narty
W ramach pełnego skipassu (6-dniowy – 300 CHF ze zniżką grupową, 01.2020), możemy podróżować bez ograniczeń pociągiem oraz wszystkimi możliwymi wyciągami zgodnie z powyższą mapką. Z jednym wyjątkiem – od Kleine Scheidegg do Jungfraujoch przejazd jest dodatkowo płatny, związane jest to z atrakcją „Top of Europe”, którą opisywałem w akapicie związanym z ośrodkiem Wengen. Mieszkając w Lauterbrunnen miałem kilka minut piechotą do stacji kolejowej w stronę Wengen oraz do gondoli na Grutschalp, znajdującej się po drugiej stronie ulicy. Przy okazji, przy samym dworcu znajduje się supermarket COOP, wracając z nart można wskoczyć na szybkie zakupy.
Mieszkając w którejkolwiek z miejscowości na mapie, dojazd do wyciągów będzie w miarę szybki i komfortowy, z jednego miejsca szybciej i bez przesiadki, z drugiego wolniej i z przesiadką, niemniej jednak, pociągi jeżdżą dosyć często, a przede wszystkim są punktualne. Ogólnie wszystko tu działa jak w szwajcarskim zegarku :).
Wieczorem, po zamknięciu wyciągów nadal można korzystać z pociągów. Nie potrzebujemy dodatkowego biletu, trzeba pamiętać o wzięciu skipassu. Można pojechać zobaczyć miasteczko Interlaken dojeżdżając do stacji Interlaken Ost (dalsze stacje nie są objęte skipassem i trzeba zapłacić za bilet). Położone między dwoma jeziorami – Thunersee i Brienzersee zachwyca szwajcarską architekturą. Możemy również przejechać się i sprawdzić jak wygląda typowe narciarskie miasteczko wieczorem np. Grindelwald lub Wengen. Ogranicza nas jedynie wyobraźnia, skipass, czas wolny oraz rozkład pociągów J. Wypożyczalniami sprzętu się nie interesowałem, ze względu na posiadanie własnego, lecz na pewno jest możliwość wynajęcia, choć zakładam, że taniej będzie wypożyczyć sprzęt jeszcze w Polsce.
Kilka słów na koniec
Podsumowując, ośrodek robiący ogromne wrażenie, ze świetnymi, długimi trasami, odpowiednimi wyciągami. Zapierające dech w piersiach widoki mam w głowie do dziś (i na zdjęciach na szczęście). Mnóstwo atrakcji na stoku poza nartami. Dojazd do wyciągów pociągami również był dla mnie czymś niespotykanym. Polecam 10/10.
Jeśli szukacie informacji o ośrodkach narciarskich bliżej Polski, to zapraszamy do pozostałych wpisów. Każdy znajdzie tu coś dla siebie.