Cześć Travelersi!
Jak to się stało, że trafiliśmy do miejscowości Matera i czym ona w ogóle jest? W tym wpisie postaramy się Wam troszkę przybliżyć historię oraz niezwykły charakter jednego z miasteczek wydrążonych w skale, które zachowało się do dnia dzisiejszego. Uznawane jest jako jedne z najstarszych miast świata oraz najbardziej fascynujący i okazały przykład osadnictwa jaskiniowego na naszym kontynencie.
Zacznijmy od początku
Szukając miejsc jakie możemy zobaczyć podczas 2 dniowej przesiadki, przed lotem na Sycylię, wpisywaliśmy hasła ‘Ciekawe miejsca w okolicy Bari’. Jednym z proponowanych miejsc była właśnie miejscowość o nazwie Matera. Rządni przygód i odkrywania czegoś nowego, zdecydowaliśmy poszperać w Internecie, aby dowiedzieć się więcej na temat tego tajemniczego miasteczka na południu Włoch.
Z zaciekawieniem oglądaliśmy zdjęcia na Google, a do ostatecznej decyzji wyboru tego miejsca przekonał nas wątek historyczny. Tak dokładnie, przekonała nas historia, a dokładniej historia współczesna tego miejsca. Nie te odległe czasy Matery, gdzie początek starszej części Sasso Caveoso, datuje się na epokę kamienia łupanego. (Na zdjęciu możecie zauważyć groty w których mieszkano na początku tworzenia osady.)
Zainteresowała nas tak zwana nowsza dzielnica miasta, Sasso Barisano gdzie domy wykłute w skale, dla odmiany posiadają tradycyjne fronty. Dopiero wchodząc do środka można zauważyć, że są to mieszkania wydłubane w kamieniu na wzgórzu.
To co z tą historią Matery, co w niej takiego niezwykłego?
Już Wam piszemy o czymś co nas wmurowało w ziemię, co sprawiło, że zapragnęliśmy się tam znaleźć. To, że Sassi było zamieszkiwane od czasów osadnictwa jaskiniowego już wiecie. Jednak czy wiecie, że te jasknie były cały czas rozbudowywane, ulepszane na swój sposób aż do lat 50 XX wieku? Tak, zaledwie 70 lat temu ludzie mieszkali, jeszcze w wydrążonych w skale domach.
Patrząc na zdjęcia, powiecie, że w sumie nic dziwnego, bo te domy mają ładne, zwyczajne fronty i rzeczywiście przypominają najzwyklejsze domy. No nie do końca tak było. Mimo, że świat po wojnie poszedł do przodu, Matera zatrzymała się wieki wcześniej. Tam, jeszcze 70 lat temu nie słyszano o elektryczności, a jedynym systemem hydraulicznym jaki znano, była pobliska rzeka płynąca w kanionie. Całe rodziny mieszkały, bardzo często w jednoizbowych domach wraz z bydłem. Normalnym stanem rzeczy było to, że zwierzyna załatwiała się np. obok łóżka właścicieli domostwa.
Takie warunki sanitarne powodowały, że ponad połowa dzieci umierała, przed osiągnięciem nastoletniego wieku. W zatrważającym tempie rozwijały się choroby takie jak malaria czy febra. Prócz niebezpieczeństw zdrowotnych, ludzie pozbawieni byli edukacji publicznej. Jedynie 10 % całego społeczeństwa Sassi potrafiło czytać i pisać.
Zmiany, zmiany, zmiany
Tragiczny bieg losu Matery zmienił się, po opublikowaniu książki „Chrystus zatrzymał się w Eboli” autorstwa Carla Leviego. To on w swej powieści, opisał życie ludzi w biednym, południowym miasteczku Włoch. Dzięki spisaniu relacji z Matery, rząd w Rzymie zainteresował się losami tysięcy ludzi, żyjących w skrajnym ubóstwie. Zostały wybudowane bloki socjalne na obrzeżu miasta, a ludzie z Sassi przymusowo przesiedleni. Jeśli zastanawiacie się, jakiej liczby społeczeństwa to dotyczyło, to będziecie zaskoczeni. Władze, zakwaterowało 15 tysięcy ludzi w nowych blokach.
Mieszkańcy nie do końca byli zadowoleni z przymusowej przeprowadzki, a więc zaczęli wracać do swoich dawnych domów, gdzie otoczeni przyjaciółmi pragnęli prowadzić dawne życie. Trudno im się dziwić patrząc na ten aspekt Jednak mając do wyboru, życie z bieżącą wodą i elektrycznością jest to zadziwiające, że pragnęli wrócić tam gdzie żyli, bardzo często od urodzenia. To chyba świadczy o tym, że człowiek niewiele potrzebuje do szczęścia i pokazuje co robi siła przywiązania.
Liczba umierających przez epidemię ludzi oraz naciski z góry, doprowadziły do radykalnych czynów władz włoskich, a mianowicie do zamurowania wejść domów w Sassi. Zrobiono to, aby najwytrwalsi w swoich przekonaniach, mieszkańcy Matery już nigdy nie wrócili do mieszkania w ubóstwie i tragicznych warunkach.
Matera dziś
No dobrze, ale jak to się stało, że dziś Matera żyje pełnią życia i jest znana na świecie? Miało na to wpływ kilka czynników. Jednak zacznijmy od początku. Po prawie trzech dekadach uznano, że jednak jest potencjał w tej haniebnej miejscowości i zaczęto ponowne zasiedlanie. Oczywiście wszystko odbywało się na nowych zasadach, a możliwość zamieszkania w domach z Sassi wiązał się z ich renowacją pod okiem konserwatorów zabytków.
Próby promocji niezwykłego miasta
Dodatkowo w 1993 roku Materę wpisano na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Co spowodowało pierwszy bum turystyczny w tamtych okolicach. Zaczęto promować i rozpowszechniać wizerunek miasto, jako jednego z najstarszych przykładów osadnictwa w Europie. Czy przyniosło to efekty? Tak, jednak nie na taką skalę jak oczekiwano. Przykłady napisaliśmy poniżej.
Miasteczko scenerią filmową?
Kolejno, jeśli wydaje Wam się, że już gdzieś widzieliście tą scenerię, to zapewne nie mylicie się ponieważ współczesna Matera była rajem krajobrazowym i scenograficznym dla filmu „Pasji” produkcji Mela Gibsona. Co ciekawe, reżyser ukochał sobie to miejsce do tego stopnia, że jedna z zaprzyjaźnionych restauracji, wprowadziła do swojego menu ulubioną potrawę Gipson’a. Potrawa na cześć reżysera została nazwana jego nazwiskiem.
Matera stolicą kontynentu
Co więcej, w roku 2019 Materę uczyniono Europejską Stolicą Kultury, co pomogło trochę nagłośnić niezwykłą historię tego miejsca. Jednak ze względu na brak zatrzęsienia informacji w Internecie na temat tego miasta, jesteśmy skłonni myśleć, że marketing tu kuleje. Po publikacji na instagramie zdjęcia, które znajduje się poniżej, otrzymaliśmy kilka zapytań dotyczących tego miejsca. Właściwie nie byliśmy zaskoczeni, bo sami też nie słyszeliśmy o Materze wcześniej.
Jak dostać się do największego skarbu Bazylikaty?
Opowiemy na naszym przykładzie. Mieliśmy dwu dniowy postój w Bari przed lotem na Sycylię. Zgodnie uznaliśmy, że skoro często trafiają się tanie loty do Barii, to może zwiedzimy okolicę, a innym razem samo miasto. Przy lotnisku w Bari, jest przystanek BUSów, które odjeżdżają nie tylko do miasta, ale również do okolicznych miejscowości. Za bilet autobusowy Bari-Matera, zapłaciliśmy 5 euro/os. Bilet kupicie u kierowcy. Czas jazdy to ok. 45 minut. Autobus wysadził nas w centrum nowej części miasta. Z racji niewielkiego obszaru na jakim znajduje się Matera, w kilkanaście minut udało nam się dotrzeć do centrum starej części miasta.
Matera, co warto zobaczyć
Umówmy się, Matera sama w sobie jest niezwykła. Aby obejść miasteczko oraz podziwiać widoki z sąsiedniego wzgórza wystarczy jeden dzień. Co udało nam się zobaczyć mając tak niewiele czasu? Poniżej przedstawiamy listę miejsc godnych polecenia.
Miasteczko samo w sobie jest niezwykle urokliwe i malownicze
Wystarczy wejść do dzielnicy Sassi i po przechadzać się wąskimi uliczkami, czy schodkami biegnącymi bardzo często w okolicy dachów sąsiadów. W rezultacie takiego spaceru, trafiliśmy na opuszczony dom, do którego bez problemu udało nam się wejść i zobaczyć jak to wyglądało dawniej.
Casa Grotta
Inną, płatną opcją jest zwiedzenie jednego z domów przygotowanych specjalnie pod turystów. Daliśmy się na to skusić, jednak czy było warto? Ciężko ocenić, poniżej wrzucimy Wam kilka zdjęć z takich odwiedzin. Cena zwiedzania prowizorycznego domu to 5 euro.
Kościoły, kościoły i jeszcze więcej kościołów
A więc tak w skrócie w Materze i jej okolicy znajduje się około 100 kościołów. Z takich znaczących perełek chcielibyśmy Wam polecić Kościół Santa Maria De Idris oraz skalny kościół San Giovanni zwany „Monterrone”, które w XIX wieku zostały połączone. Krypty kościołów kryją freski malowane od XII wieku. Dodatkowo jeśli uwielbiacie (tak jak my) miejsca z niezwykłym widokiem, to polecamy plac przed kościołem Świętego Piotra 'Caveoso’.
Punkty widokowe
Jak już wyżej wspomnieliśmy, wartym zobaczenia miejscem jest plac przed kościołem Świętego Piotra 'Caveoso’. Sami zobaczcie.
Kolejnym niezwykłym miejscem, szczególnie na nocne zdjęcia, jest balkonik obok Belvedere di Piazza Giovanni Pascoli. Jeden z bardziej romantycznych widoków w całej Materze.
Wzgórze z widokiem na Materę
Na koniec zostawiliśmy nasze ulubione miejsce, które znajduje się poza miastem. Chodzi o wzgórze na przeciwko miasteczka, z widokiem na Sassi. W internacie krąży wiele mylnych informacji dotyczących dostania się w to miejsce. Nawet poniższa mapka którą umieściliśmy wskazuje błędnie, że należy obejść miasto aby dostać się na wzgórze.
Jak dostać się na wzgórze?
Już tłumaczymy jak zrobić to szybko i przy okazji przejść się mostem łańcuchowym. No to zaczynamy!
Na początek należy kierować się na Porta Pistola, 75100 Matera, Prowincja Matera, Włochy. W tym miejscu znajdziecie murek i schody prowadzące w dół kanionu, należy kierować się w kierunku rzeki, schodząc po tych schodach. Następnie po zejściu na dół skręćcie w prawo i idźcie kilkanaście metrów, aż zobaczycie most z łańcuchów, który nazywa się Ponte Tibetano della Gravina, Via Madonna delle Virtù, 27, 75100 Matera MT, Włochy. Jak już zejdziecie z mostu na drugą stronę, zobaczycie wiele wydreptanych szlaków zmierzających ku górze, czyli do naszego miejsca docelowego. Sami decydujecie, jaką ścieżkę wybieracie, czy stromą i szybką lub trochę dłuższą, ale bezpieczną. My wybraliśmy oczywiście opcję szybką na wariata. Droga na górę zajęła nam jakieś 40 minut.
Nasze odczucia, a więc dlaczego Matera skradła serca
Prawdopodobnie gdybyśmy trafili tam nie znając historii miasta, nie wywarłoby na nas aż tak ogromnego wrażenia. Taka prawda. Jednak wiedząc, że jeszcze 70 lat temu, ludzie żyjący w domach wykłutych w skałach, nie mieli ani prądu, ani hydrauliki, to wprawia w osłupienie. Rodziny, żyły wraz z bydłem, bardzo często w jednoizbowych domostwach. Trudno uwierzyć, że to wszystko działo się tak niedawno.
Te domy, uliczki, wszystko jest obecnie zadbane, dlatego nie potrafiliśmy sobie wyobrazić dawnych czasów. Serdeczni mieszkańcy, przystrajają swoje okolice domów kwiatami, kaktusami oraz inną roślinnością. Na zewnątrz domów stoją stoliczki z krzesłami, co powoduje, że bardzo łatwo pomylić je z miejscami publicznymi lub ogródkami restauracji.
Kilka słów na koniec
A na koniec chcielibyśmy przytoczyć Wam fragment książki Carlo Levi o której wspomnieliśmy powyżej.
,, Czasem nie było nawet drzwi. Wchodziło się z góry po schodkach i zasuwało otwór. W owych ciemnych dziurach o ścianach z ziemi, widziałam łóżka, nędzne graty i łachmany. Na podłodze leżały psy, barany, kozy i świnie. Każda rodzina ma do rozporządzania jedną taką jamę i sypiają tu wszyscy razem: mężczyźni, kobiety, dzieci i zwierzęta. W ten sposób żyje dwadzieścia tysięcy ludzi. Dzieci bez liku. W upale, w chmarach much, w kurzu jest ich pełno wszędzie, zupełnie nagich albo okrytych jakimś łachmanem. Nie widziałam nigdy takiego obrazu nędzy, a przecież jestem przyzwyczajona już, z racji mego zawodu, mieć do czynienia co dnia z dziesiątkami dzieci biednych, chorych i źle utrzymanych. ‘’
Jeśli jesteście ciekawi relacji z Sycylii to zapraszamy Was do śledzenia innych wpisów z Sycylii i Włoch.